| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
O tym co było dwa lata temu wszyscy w obozie Wisły Kraków najchętniej by zapomnieli. Biała Gwiazda znów w barażach o PKO Ekstraklasę, a plan jest taki, by wszystko poszło zupełnie inaczej niż w roku 2023.
A co się wydarzyło? Dwa lata temu w półfinale baraży Wisła wpadła na Puszczę Niepołomice. Do baraży Biała Gwiazda przystępowała z czwartej lokaty, a Puszcza z piątej. Ale oba mecze pomiędzy tymi drużynami w sezonie zasadniczym wygrała ekipa Tomasza Tułacza, także na Reymonta. A w barażach wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Puszcza pokonała Wisłę na jej stadionie aż 4:1.
– Bardzo cieszymy się dzisiaj, bo pokonaliśmy dziś wielkiego rywala. Jeszcze parę lat temu to mogliśmy z Wisłą zagrać co najwyżej sparing. Jakby bardzo chcieli. A dziś gramy na równych zasadach i potrafimy ich ograć. I to jest ważne. W piłce liczy się skuteczność, jakość i droga, którą się dochodzi do wyniku. Ale przede wszystkim liczy się skuteczność, a ta była dziś po naszej stronie i bardzo się z tego cieszę – mówił Tułacz na gorąco po tamtym meczu.
W starciu z Puszczą Biała Gwiazda znów była bezradna. W barażach okazało się, że drużyna Radosława Sobolewskiego nie potrafi grać konsekwentnie w starciu z przeciwnikiem precyzyjnie realizującym plan taktyczny. I na nic zdała się imponująca seria siedmiu zwycięstw z rzędu zanotowana przez tę drużynę nieco wcześniej tamtej wiosny, na przełomie lutego i marca.
W szatni Wisły wciąż jest wielu zawodników, którzy pamiętają tamto spotkanie. Ot choćby Igor Łasicki, który pod nieobecność Alana Urygi zagrał wówczas jako kapitan. I w czwartkowy wieczór to znów on wyprowadzi drużynę na boisko. Tamtą bolesną przegraną pamiętają także choćby Josep Colley, Dawid Szot, Kacper Duda czy Angel Rodado, ale trzeba przyznać, że zespół Białej Gwiazdy dość mocno został przebudowany.
A teraz Wisła znów szykuje się do baraży. I co teraz powinien zrobić Mariusz Jop? Przypomnieć drużynie o tamtej wpadce czy udawać, że nic takiego nigdy się nie wydarzyło? – Tematu tamtych baraży nie ma w szatni. Ci co grali w tamtym meczu, na pewno otrzymali dobrą lekcję i wyciągnęli właściwe wnioski. Tamto spotkanie było bardzo specyficzne, ale nie szukałbym analogii. W czwartek gramy z rywalem o innej specyfice, inny zespół Wisły, inni ludzie w szatni, o innych doświadczeniach. Wielu z nas okrzepło na poziomie 1 Ligi i wiedzą, że pewne elementy są bardzo ważne i mocno nad tym pracowaliśmy – mówi Jop.
Mecz faktycznie był bardzo specyficzny. Do przerwy było 0:2. Wisła potem ruszyła do przodu, David Junca trafił w słupek, a stadion na nowo odżył, gdy Alex Mula zdobył kontaktową bramkę. Potem nastąpiła jednak tragedia. Puszcza bezlitośnie dwukrotnie skontrowała nieporadnie atakującą Wisłę i klęska stała się faktem. Dwa ostatnie gwoździe do trumny wiślaków wbił tamtego dnia Lucjan Klisiewicz. Ostatnia bramka padła po kompromitującym błędzie Borisa Moltenisa, który potknął się o własne nogi.
Jop nie chce wracać do tamtego meczu, nie zwraca też większej uwagi na słabsze wyniki Miedzi ostatnio. Nowy trener Wojciech Łobodziński chciał mocniej popracować fizycznie z zespołem, a to musiało odbić się na dyspozycji meczowej. Celem była dobra forma w barażach. Wiślacy też skupili się na tym celu – służyło temu choćby wykartkowanie zagrożonych pauzą zawodników. A Wisła i bez nich świetnie poradziła sobie w Rzeszowie ze Stalą. Po cichu skompletowała serię trzech zwycięstw z rzędu bez choćby jednego straconego gola.
W meczu ze Stalą w bramce wiślaków stał Patryk Letkiewicz, ale na baraże między słupki wraca Kamil Broda. – Patryk zagrał, by wypełnić pozycję młodzieżowca, a chcieliśmy dać mu też poczucie, że jest dla nas ważny, bo taka jest prawda. Kacper miał kartki, więc taka decyzja była naturalna dla zespołu – mówi Jop.
Można zapominać o barażach sprzed dwóch lat, ale trzeba uniknąć tego co się stało wówczas. A wówczas drużyna całkowicie rozpadła się pod ciążącą na niej presją. Co zrobić, by teraz tak nie było. – Nie da się całkowicie odciąć od tej presji, bo to element gry w piłkę nożną. Zawodnicy są doświadczeni i wiedzą, co nas czeka. Dla rywala początek może być nieco trudniejszy ze względu na naszych kibiców. My świetnie i znamy i wiemy, czego się spodziewać. Nasi fani pokazali w ostatnich meczach, że są z nami bez względu na wynik – mówi Jop.
Do Krakowa nie przyjedzie zorganizowana grupa kibiców Miedzi Legnica. To część niemal ogólnopolskiego bojkotu fanów Wisły. Nastąpił tu jednak pewien zwrot akcji. Miedź poinformowała Wisłę oficjalnym pismem, że jej kibice nie przyjadą, więc krakowski klub w ślad za tą informacją przeznaczył sektor gości dla swoich kibiców. I wtedy Miedź napisała... drugie pismo, w którym poprosiła jednak o 250 biletów dla swoich fanów. W Wiśle uznano to za kiepską prowokację i decyzji już nie zmieniono.
Początek czwartkowego meczu Wisły z Miedzią zaplanowano na godz. 21:00. Transmisja w TVP.